Centrum TDU i gier samochodowych

Recenzja TDU 2

TDU 2

Krzykacze

Od marca 2010, gdy Atari oficjalnie potwierdziło, że Test Drive Unlimited doczeka się swojej kontynuacji, zamknęły się usta wielu sceptyków. Ustały komentarze typu „czy”, a zaczęły się „kiedy”. Spekulacjom na forach poświęconych TDU nie było końca. Prawdę mówiąc, nie ma się czemu dziwić, ponieważ już wkrótce dostaniemy w nasze ręce najlepszą grę wyścigową, jaka wyjdzie w bieżącym roku i żaden NFS nie jest w stanie tego zmienić. A kiedy ekipa odpowiedzialna za ten tytuł wypuściła pierwszy i drugi zwiastun gry, wielu przez długi czas nie mogło przestać się ślinić. Czy rzeczywiście jest, a raczej będzie, aż tak dobrze?

 

Przemiłe zaskoczenie

Wiele osób - podobnie jak ja - które snuło swoje marzenia o tym, jak ma wyglądać TDU2, było przekonanych, że wraz z premierą przyjdzie nam pożegnać się ze starym, dobrym i znanym niektórym jak własna kieszeń O’ahu, gdzie dzieje się akcja pierwszej części. Jak wielkie było zdziwienie (w pozytywnym znaczeniu tego słowa), że nie wszystko stracone. Twórcy serwują nam, obok nowej lokacji, którą jest hiszpańska malownicza Ibiza, powrót do przeszłości w postaci odnowionej i upiększonej wyspy znanej z pierwszej części TDU. Tak, tak, dostaniemy dwie wyspy do eksploracji, a także bezdroża, których ma być około 600 km. Wszystko to w rewelacyjnej oprawie graficznej.

 

Cała masa nowości

Tym razem uświadczymy to, czego zabrało w pierwszej odsłonie, a mianowicie cykl dobowy. Nie zabraknie także dynamicznie zmieniających się warunków atmosferycznych – będziemy mogli jeździć w deszczu (wliczając w to aquaplaning), podczas burzy, a nawet we mgle. Jak już wspomniałem podróżować będziemy nie tylko drogami asfaltowymi, ale także po szutrze czy żwirze. Nie zabraknie również aut specjalnie dopasowanych do tego rodzaju eskapad. Zapowiedziano ponad 200 rożnych samochodów (tym razem bez motorów). Przyjdzie nam zdawać wirtualne prawo jazdy, zdobywać licencje na samochody, a każde z aut będzie się inaczej prowadzić. Nie będzie już słynnego trybu hardcore, a w ramach rekompensaty otrzymamy taki model jazdy, który jest jeszcze bardziej zbliżony do symulacji (wciąż jednak jest to consensus między arcade a symulacją, jednak spodziewajmy się więcej tego drugiego czynnika).

Producenci umożliwią nam jeszcze większą personalizację. Do woli zmieniać możemy wygląd naszego awatara, a także wystój naszych domów (kolor ścian, meble, inne wyposażenie) oraz klubu, który ma mieć większe znaczenie niż w TDU. Położono także dużo większy nacisk na aspekt społeczny. Słyszałem nawet głosy, że będą to Simsy z dodatkową opcją wyścigów, jednak z takim stwierdzeniem żaden rozgarnięty człowiek zgodzić się nie może.

 

Miłe dodatki

Do takich miłych gadżetów bez wątpienia należy obecność interaktywnej telewizji. Dzięki niej będziemy mogli sprawdzić pogodę na najbliższe godziny i dni, a tym samym dowiedzieć się, w jakich warunkach przyjdzie nam zmagać się z oponentami. Gdy będziemy mieli ochotę, możemy przespacerować się, bowiem w niektórych miejscach (domy, klub, salony samochodowe) jest taka możliwość.

Ciekawym rozwiązaniem może okazać się tryb kooperacji, gdzie jeden gracz zajmuje miejsce pasażera i nawiguje kierowcę pojazdu. Rozbudowie uległ także model zniszczeń naszych cacek, które mało tego, że będą ulegały deformacji to jeszcze będą się brudzić, a ów zanieczyszczenia usunie deszcz lub uprzejmi pracownicy myjni samochodowych.

Przestaniemy również pisać dziwne znaczki w polu czatu, ponieważ nareszcie wprowadzono opcję czynnych kierunkowskazów, co znacznie ułatwi wspólne wędrówki. Podobnie jak miało to miejsce w pierwszej części, także w TDU2 będziemy mogli stworzyć własne radio i z ulubioną muzyką płynącą z głośników przemierzać kolejne kilometry. Jakby komuś tego wszystkiego jeszcze było mało, twórcy gry szykują niemałą niespodziankę z udziałem policji w roli głównej. Niewykluczone, że pojawi się możliwość tankowania samochodów, a co za tym idzie, mielibyśmy do czynienia ze spalaniem paliwa, jednak na dzień dzisiejszy brak oficjalnej informacji na temat roli stacji benzynowych w grze.

 

Brak wątpliwości

Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że początek roku szkolnego może być bardzo nerwowy, natomiast w październiku możemy spodziewać się niewyspanych i nieprzygotowanych do lekcji młodzieńców. Wielu starszych stażem i wiekiem osób także znajdzie coś dla siebie i nieraz będą skutecznie odciągani od codziennych zajęć.

O tym, że Test Drive Unlimited posiada w sobie trudny do zdefiniowania magnetyzm wiem z relacji znajomych, ale także z własnego doświadczenia. Nie mam wątpliwości, że analogicznie będzie z TDU2, z tą jednak różnicą, że spodziewam się jeszcze większego oddziaływania. Jestem przekonany, że tą grą będziemy się fascynować przez długie lata, a każda chwila spędzona w gronie znajomych czy to na wyścigach, czy spokojnych przejażdżkach będzie należała do udanych.

Na dobrą sprawę, wrzesień za pasem, możemy zacząć odliczać i nie ma w tym choćby cienia przesady, bo takie gry nie wychodzą codziennie.

Pozycja obowiązkowa dla wszystkich sympatyków gier samochodowych!

PS. Recenzję tę pisałem na potrzeby portalu GameMark, z którym w 2010 roku współpracowałem. Powyższa recenzja powstała w czerwcu i jak sami widzicie niektóre sprawy się zdezaktualizowały, np. data ukazania się TDU2. Postanowiłem nie ingerować w samą treść recki i dodaje to post scriptum, które zawiera krótkie wyjaśnienie. Od czerwca do dziś na TDU 2 (a raczej na betę) wylano tyle pomyj, że chyba więcej się nie dało. A ja niezłomnie od marca powtarzam: powściągnijcie języki i wodze swojej fantazji i poczekajmy. I choć światło dzienne ujrzało wiele aspektów gry, które często były mocno niedopracowane, to wciąż wierzę, że produkt finalny będzie godnym następcą Test Drive Unlimited.

foto made by dabay