Centrum TDU i gier samochodowych

WIMP - wywiad ze zwycięzcą

WIMP

Konkursy i zawody pojawiają się u nas dość regularnie, ale rzadko kiedy prezentujemy ich podsumowania. Postanowiliśmy, że czas to zmienić. Na pierwszy ogień pójdzie WIMP. W tym wypadku zaprezentowaliśmy już Wam wcześniej podsumowanie imprezy, toteż postanowiliśmy dodać jeszcze wywiad ze zwycięzcą, którym jest Michau7547. Podobnie rzecz będzie się miała z Grozokonkursem, który był u nas organizowany zaraz po WIMP'ie - zaprezentujemy jakieś mini podsumowanie, którego wcześniej zabrakło oraz wywiad z Isabelle. Nie inaczej będzie z TorManią. Aktualnie jest u nas rozgrywana trzecia już edycja DAKARU i przy okazji jej zakończenia (co będzie miało miejsce pod koniec lutego) również postaramy się o wywiady ze zwycięzcami (wszystkich 3 edycji) oraz jakieś ciekawe podsumowanie imprezy. 

To tyle jeśli chodzi i najbliższe plany, tymczasem pozostawiamy Was sam na sam z Michałem tryumfatorem I edycji Wirtualnych Indywidualnych Mistrzostw Polski w Test Drive Unlimited 2.

Czy trzeba było Cię jakoś specjalnie zachęcać do wystartowania w WIMP'ie? Z jakim nastawieniem przystępowałeś do zawodów?

Nie, nikt mnie nie musiał namawiać. Chciałem wziąć udział w takiej imprezie, chociaż obawiałem się, że mogę wypaść nienajlepiej. Podejmując decyzję o wystartowaniu w WIMP’ie miałem nadzieję, że trafię do jakiejś słabej grupy, gdzie uda mi się zdobyć jakieś punkty. Moim celem było wtedy wyjście z grupy.

Pierwszy pojedynek grupowy zdaje się, że przegrałeś?

Przegrałem pierwszy wyścig, ale cały pojedynek udało mi się wygrać 2:1. Następny przegrałem 0:3.

Co sobie pomyślałeś, gdy poznałeś swoich grupowych rywali, a przypomnijmy, że byli to gracze MaxPK, Skiper oraz Xarlith?

Zmartwiłem się. Wiedziałem, że Xarlith jest bardzo dobry, MaxPK podobnie, po Skiperze nie wiedziałem, czego mogę się spodziewać. Pokrzepiłem się myślą, że nawet jeśli nie zdobędę żadnych punktów, to wcale nie będzie to wstyd.

A Ty jak odbierałeś wówczas swój poziom? Czyżbyś nie wierzył, że możesz sprawić niespodziankę i utrzeć komuś nosa?

Nie czułem się zbyt dobry wśród elitarnych zawodników WIMP’u. Nie wierzyłem w zwycięstwo z niektórymi graczami. Chciałem po prostu dać z siebie wszystko i zobaczyć, jak daleko wtedy zajdę.

Jak wspominasz trasy, na których toczyły się zawody, zarówno w fazie grupowej jak i pucharowej? 

Wszystkie trasy były dla mnie neutralne. Oprócz jednej: Nieposkromiony koń mechaniczny. Bardzo jej nie lubiłem, zawsze z niej wypadałem, nigdy mi na niej nic nie wychodziło. Ale nauczyłem się na niej jeździć i już nie jest dla mnie taka znienawidzona. W fazie grupowej przypadła mi do gustu trasa Zatrąb, jeśli lubisz TDU! – teraz należy do kilku moich ulubionych.

Ile czasu poświęciłeś na treningi i zaznajomienie się z trasami? Ćwiczyłeś w każdej klasie, czy którąś sobie odpuszczałeś?

Najpierw jeździłem głównie z klubowymi kolegami i myślę, że poświęcałem mniej więcej tyle czasu co moi znajomi. Po wyjściu z grupy zacząłem trenować więcej i częściej sam. Starałem się nie odpuszczać żadnej klasy z fazy grupowej.

Kiedy uwierzyłeś, że jesteś w stanie osiągnąć w tych zawodach coś więcej niż wyjście z grupy, które w przypadku grupy B, w której się znajdowałeś i tak było już sporym sukcesem?

Trudno mi dokładnie określić. Początkowo myślałem, że mój udział w WIMP’ie musi się w niedługim czasie zakończyć. Stopniowo byłem coraz pewniejszy swoich możliwości. Dużo dało mi wyjście z grupy. Miałem wtedy przeświadczenie, że już coś osiągnąłem i dalej może być już tylko lepiej. Żeby się nie stresować, w fazie pucharowej nie wybiegałem w przyszłość, tylko koncentrowałem się na najbliższym pojedynku. Po bardzo emocjonującej rywalizacji z Herckym miałem pewność, że dalej już będę w stanie panować nad swoimi nerwami. O pierwszym miejscu poważnie zacząłem myśleć dopiero po półfinałowym pojedynku z Adamem.

Jak sądzisz, jaka była Twoja droga pucharowa? Mogłeś trafić gorzej, mogłeś mieć łatwiejszych rywali? 

Uważam, że faza pucharowa była trudna, ale trochę szczęścia jednak miałem. Gdybym trafił na Ciebie, to bym pewnie odpadł. Przynajmniej tak wtedy czułem. Ale los się do mnie uśmiechnął i się nie spotkaliśmy.

Trzy ostatnie pojedynki toczyłeś z klubowymi kolegami. Czy świadomość rywalizacji ze znanymi sobie osobami bardziej Ci pomagała czy wręcz przeciwnie - dekoncentrowała?

Było to dla mnie bez różnicy. Przed wyścigiem z nieznanymi mi osobami odczuwałem niepokój, ponieważ nie wiedziałem, czego mogę się po nich spodziewać, natomiast mając ścigać się z klubowymi kolegami byłem zaniepokojony, bo ze wspólnych treningów byłem świadomy ich umiejętności. W trakcie samego wyścigu skupiałem się wyłącznie na jeździe i przeciwnik był dla mnie tylko przeciwnikiem.

Czyli bez sentymentów? Nie ważne z kim, nie ważne gdzie, ważne jedynie abym to ja pierwszy przekroczył linię mety?

Podczas wyścigu nikomu nie dawałem żadnej taryfy ulgowej. Jechałem dokładnie tak, jak mogłem najlepiej. Ale przyznam się, że ubolewałem, gdy okazało się, że już w ćwierćfinale będę musiał spotkać się z Herckym i jeden z nas odpadnie. Wcześniej nie trafiłem na nikogo, z kim znałbym się tak dobrze – i dobrze.

Ile czasu potrzebowałeś, aby dotarło do Ciebie, że byłeś najlepszy w całej imprezie, która była naprawdę mocno obsadzona, a początkowo chyba nikt nie wskazywał na Ciebie jako faworyta zawodów?

Na pewno nie od razu. Z tego co pamiętam, jako tako oswoiłem się z tą myślą dopiero po kilku dniach. Ze względu na wyjazd, zaraz po finale nie miałem niestety zbyt wiele czasu, żeby się tym nacieszyć.

Czy WIMP w czymś Ci pomógł?

Zdecydowanie pomógł mi stać się lepszym kierowcą. Bo to nie było tak, że podczas WIMP’u nauczyłem się tylko na pamięć kilku tras. Nauczyłem się szybciej jeździć, radzić sobie z emocjami… Miałem kilka swoich dni, być może więcej tego nie powtórzę, ale teraz nie czuję już respektu przed najlepszymi.

Serdeczne dzięki za wywiad.

Również dziękuję. 

 

Ze zwycięzcą WIMP’u 2012 Michauem7547 rozmawiał Siemkins