Centrum TDU i gier samochodowych

Powrót do Przeszłości - Sega Rally Revo - Powrót legendy...

Producent: Sega Racing Studio
Dystrybutor: Sega
Data wydania: 28.09.2007
Platformy: PC, X360, PS3, PSP
Metacritic: 74/100

Wydana w 1994 roku na automatach pierwsza część Sega Rally zachwyciła graczy świetnym, nastawionym na poślizgi modelem jazdy, piękną jak na owe czasy grafiką i dynamiką, przy której nawet jeż Sonic dostałby zadyszki. Dzięki temu wszystkiemu Sega zrekompensowała sobie zeszłoroczną porażkę Daytony USA z Ridge Racerem od Namco. Po mającej premierę w 1998 roku drugiej części, o cyklu słuch zaginął… Aż do 2006 roku i premiery Sega Rally 2006 i ogłoszenia prac nad kolejną częścią, tym razem z myślą o posiadaczach konsol nowej generacji. Zadanie to powierzono nowo utworzonemu w Wielkiej Brytanii Sega Racing Studio, dla których to wyżej wymieniony produkt był zarówno rozpoczęciem, jak i końcem przygody z grami. Tak, końcem, (z wyjątkiem automatowej Sega Rally 3, będącej klonem Revo) ponieważ pomimo ciepłego przyjęcia przez krytyków gra sprzedała się marnie, co spowodowało zamknięciem studia pół roku później. Dziś za używany egzemplarz na allegro wystarczy dać papierek z wizerunkiem Mieszka I, ale czy warto? O tym poniżej.

Naturalnym odruchem po uruchomieniu jakiejkolwiek tego typu produkcji jest wzięcie pierwszego lepszego samochodu i łatwiejszej trasy, by "zobaczyć, z czym to się je". Pierwsze wrażenie jest nad wyraz pozytywne. Model jazdy jest czysto zręcznościowy, a auta niczym w protoplastach nie stronią od kontrolowanych poślizgów. Hamulec? Tylko przy ostrzejszych zakrętach, a to i tak głównie ręczny. Często lepiej jest się odbić od bandy. Co prawda czasami można odnieść wrażenie, że samochodem steruje się nie poprzez skręcanie kołami, tylko zarzucanie tyłem. Niemniej ten aspekt został zrealizowany co najmniej dobrze. Prawdziwe zaskoczenie przychodzi jednak dopiero po pokonaniu pierwszego okrążenia, gdyż okazuje się, że trasa nie wygląda już tak samo, jak wcześniej. Koleiny zostają przez cały czas trwania wyścigu i co najważniejsze mają wpływ na prowadzenie, więc nie raz i nie dwa wgłębienie w błocie, tudzież śniegu wyraźnie spowolni pojazd albo zaburzy tor jazdy.

Żeby jednak nie było za różowo, ścięcie trasy w ogóle nie wchodzi w rachubę, gdyż niewidzialne ściany momentalnie wybiją ten pomysł z głowy. Nawet w sytuacjach, kiedy wjechanie dwoma kołami poza drogę byłoby w stu procentach uzasadnione. I jeszcze AI. Mimo że jest wymagające i jeździ szybko, to przy tym nie zwraca uwagi na gracza. Ponadto można odnieść dziwne wrażenie, że reakcja na kolizję działa tylko w relacji przeciwnik – gracz. Rywal bez problemu wypchnie nas z naszego toru jazdy, co nam to się za żadne skarby nie uda. Prędzej wzbijemy się w powietrze. Ponadto sam poziom trudności komputerowych jest dosyć nierówny. Na jednych trasach nawet popełniając sporo błędów wyścig zakończyć ze sporą przewagę nad resztą peletonu, a na innych nawet jazda bliska perfekcji nie wystarczy na dogonienie przeciwnika.

Po zapoznaniu się z mechaniką kolejnym krokiem jest naturalnie tryb główny. W tym wypadku jest nim tryb mistrzostw, w którym zmierzymy się na rozmieszczonych na całym globie trasach w przeszło trzydziestu turniejach podzielonych na 3 klasy pojazdów: Premier, Modified oraz Masters, o których powiem więcej trochę później. Wygrywając kolejne serie wyścigów, zdobywamy punkty, dzięki którym odblokowujemy kolejne poziomy i klasy pojazdów oraz bonusowe samochody i odwrócone wersje tras. Proste, prawda? Sęk w tym, że nie wszystko, co proste musi być dobre i ten tytuł jest tego dobitnym przykładem. Gra po przejechaniu pierwszych kilku turniejów staje się monotonna. Trasy po stosunkowo krótkim czasie zaczynają się powtarzać, a puchary mają prawie zawsze ten sam schemat: Trzy trasy, trzy okrążenia, sześciu kierowców. I tak wiem, że ta gra nawiązuje do korzeni, ale przecież można było to urozmaicić chociażby próbami czasowymi, albo wyzwaniami, w których trzeba wyprzedzić określoną liczbę pojazdów. To wszystko odpycha od siebie grę i kończąc finałowy wyścig, odczuwa się raczej ulgę, aniżeli satysfakcję i nie ma się ochoty do niej wracać. No, chyba że z kolegą w ramach gry na podzielonym ekranie.

Czas powiedzieć czym będziemy mogli się przemieszczać. Do dyspozycji programiści z Sega Racing Studio oddali nam przeszło 30 maszyn ze wspomnianych już wyżej trzech klas. Od nowoczesnych rajdówek z napędem na obie osie na czele z Imprezą, przez kit cary z napędem na jedną (głównie przednią) oś pokroju Golfa GTI czy Peugeota 207, kończąc na klasycznych A i B grupowych potworach. Ponadto dla standardowych samochodów - tych, którymi możemy jeździć w mistrzostwach - możemy ustawić dodatkowo charakterystykę prowadzenia: Nastawioną na off-road, czy nawierzchnie bardziej utwardzone. Wpływ ustawień opiera się głównie na bardziej ociężałym sterowaniu i wyższej prędkości maksymalnej w tym drugim ustawieniu. Niemniej dobrze, że dano nam w ogóle jakiś wybór. Co do samych różnic w prowadzeniu aut, można powiedzieć tyle, że zostało to zrobione nie najgorzej. Można odczuć różnicę w tym, które koła są napędzane, jednakże w obrębie tej samej klasy różnicę obejmują tylko przyśpieszenie i prędkość maksymalną. No, chyba że jest mowa o przednionapędowych kit carach. Tutaj różnice są nieco szersze. O, i bym był zapomniał. Samochody nie niszczą się w absolutnie żaden sposób. Może i to nie przeszkadzało graczom za czasów Saturna i Dreamcasta, ale gra wyszła w 2007 roku i takie niedopatrzenie już wtedy już bolało.

Odpowiedzieliśmy na pytanie, czym, to teraz przyszedł czas na pytanie, gdzie będziemy mogli jeździć. Trasy w liczbie trochę większej niż 15 zostały rozmieszczone po całej kuli ziemskiej: od Alp, przez kaniony, dżunglę i sawannę. Można się ścigać po naprawdę imponującej liczbie rodzajów terenu, co daje naprawdę spore pole do popisu silnikowi plastycznego podłoża. Dodatkowo poziom trudności tych tras jest dosyć zróżnicowany i znajdzie się miejsce zarówno dla w miarę spokojnych przejazdów, jak i istne generatory stresu. Niestety przez wspomniane już wcześniej problemy spokojne przejazdy staja się kolejnym nudnym wyścigiem, a generatory stresu zmieniają się w generatory frustracji.

Graficznie Sega Rally w chwili premiery prezentowała się naprawdę zdumiewająco, a i dzisiaj trzyma się całkiem dobrze. Jest przede wszystkim kolorowo. Tekstury obiektów są szczegółowe, cienie i odbicia wyglądają pierwszoligowo, szczegółowość otoczenia zasługuje na oklaski, (no, może poza kilkoma gorzej zrobionymi miejscówkami), a kurz, błoto, czy śnieg osiadają na naszych rajdówkach aż miło. Jakiekolwiek większe zastrzeżenia mam do samych modeli aut. Można odnieść wrażenie, jakoby poskąpiono nieco w ich wnętrzach detali i starano się to zamaskować mocno przyciemnionymi szybami, co wygląda średnio. Poza tym jest świetnie, może troszkę gorzej niż w Colinie McRae DIRT, ale tylko troszkę.

Szkoda tylko, że nie można podejść tak pozytywnie do sfery audio. Samochody brzmią jeszcze znośnie. Trochę płasko, ale nie przypominają przy tym kosiarek, czy odkurzaczy (pozdrawiam pewną serię o skrótowcu GT), Dźwięki zderzeń też nie brzmią jakoś tragicznie, ale muzyka już zawodzi na całej linii. Można o niej wiele powiedzieć, ale na pewno nie to, że zagrzewa do jazdy. Żeby jednak nie było, że dźwiękowcy niczego nie zrobili dobrze, muszę przyznać, że pilot zrobił swoje i jego komend słucha się z przyjemnością.

Czy można zatem powiedzieć, że legenda powróciła? Tak, i to z większą, jak nigdy przedtem siłą… Sęk w tym, że przez te wszystkie lata świat się dość mocno zmienił. Sega Rally wygląda przepięknie, ale pod względem stylu rozgrywki zatrzymała się w zeszłym tysiącleciu. Całkiem przyjemny model jazdy został przykryty ogromnymi pokładami monotonii. Jeśli chcesz zasmakować trochę retro w bardziej nowoczesnym opakowaniu, możesz spróbować, a jeśli z rozrzewnieniem pamiętasz czasy, kiedy to Sega produkowała jeszcze konsole, dodaj ze dwa punkty do oceny końcowej. Jeśli nie należysz do jednej z powyższych grup, lepiej zrobisz, uruchamiając Colina, tudzież DIRT-a.

Grywalność: 6

Grafika: 9

Audio: 5

Ocena końcowa: 6,5/10

Plusy:

  • Grafika
  • Przyjemny model prowadzenia samochodu
  • Plastyczne podłoże
  • Głos pilota

Minusy:

  • Monotonia
  • Często bywa frustrująca
  • Przydałoby się trochę więcej tras
  • Niewidzialne ściany dają się w znaki
  • Słaba, nadająca się do wyciszenia muzyka
  • Niezbyt równe AI, które zdaję się nie zwracać uwagi na gracza.

 

P.S
Powyższa recenzja rozpoczyna krótki cykl artykułów zwany Rajdowym Maratonem, w którym będę recenzował gry o szeroko pojętej tematyce rajdów. Następna recenzja zaniesie nas z powrotem do 2009 roku, a ściślej, kiedy premierę miał Colin Mcrae: Dirt 2.